sobota, 13 grudnia 2014

List do Św.Mikołaja


Napisaliście już list do Św. Mikołaja? Tak? - Cudownie!!!! Nie? - To skąd on ma wiedzieć co Wam przynieść???

W mojej rodzinie jest zwyczaj wysyłania listów do Gwiazdorka (w Poznaniu na św.Mikołaja mówimy Gwiazdor ;-) ). Każdy członek rodziny zbiera swoje pomysły na to co go uszczęśliwia, sprawia mu radość i taką listę wysyła mailem do pozostałych członków rodziny. Listy są przeważnie długie i zawierają pomysły prezentów o różnej wartości zatem każdy może znaleźć coś co sprezentuje danej osobie a delikwent i tak ma niespodziankę - bo nie wie, które rzeczy z listy znajdzie pod choinką :-) W tym roku nie wszyscy takie listy wysłali i to skłoniło mnie do przyjrzenia się tematowi pisania listów do św.Mikołaja a raczej do przyczyn i skutków nie pisania listów do św. Mikołaja.

Czym jest list do św. Mikołaja? To jest lista naszych życzeń - lista spraw, które sprawiają, że nam się buzia śmieje, że w sercu pojawia się radość. Zatem żeby napisać taki list trzeba najpierw wiedzieć co to jest co mi sprawia radość..... Jak się okazuje - wiele osób ma z tym problemy. Oczywiście jak się zapytasz o czym dana osoba marzy to usłyszysz - 3pokojowe mieszkanie, nowy samochód, wycieczkę do ciepłych krajów..... Fajne marzenia ale .... kosztowne i nazwijmy je "dużego kalibru". Trudno takie rzeczy wpisywać na list do gwiazdorka - chociaż też można - ale to za chwilkę. Jeśli łatwo ci podać takie duże rzeczy a nie umiesz podać małych to znaczy, że nie za bardzo umiesz się cieszyć na co dzień małymi sprawami..... Skoro tylko czarne volvo lub bilet na Karaiby wywoła uśmiech na twej twarzy......

Teraz zapewne powiecie - nie no z małych rzeczy też się cieszę.... Fantastycznie! - to z jakich? Co na co dzień wywołuje uśmiech na buzi i radochę w sercu? Co chciałbyś znaleźć pod choinką? Prezent pod choinką nie musi być wcale duży i drogi - dobry prezent ma spełnić jedno zadanie - ma sprawić radość!!!!!! Zatem teraz małe naprowadzenie - czego można sobie życzyć i jak znaleźć to co nas cieszy :-)

Smakołyki - cofnijcie się myślą do dzieciństwa i pomyślcie jakie smakołyki dawały Wam radość, jakich smakołyków ciągle Wam było mało? Już? A teraz pytanie - czy teraz sobie je kupujecie czy tez omijacie w sklepie bo...to dla małych dzieci albo bo szkoda na to kasy? To jest właśnie coś co możecie wpisać na listę prezentów. Przykład? Słoik z Nutellą ;-))))) Pamiętam, że jeśli już taki rarytas był w domu to był wydzielany przez mamę po łyżeczce..... Ja sobie teraz czasem kupuję Nutellę i z radochą w sercu, na twarzy i w brzuszku - zajadam łyżeczką aż mam dość ;-) Tu trzeba przełamać dwie blokady - po pierwsze trzeba się przełamać i o to poprosić a po drugie jak już dostaniecie taki prezent to się przełamać i na przekór spojrzeniom ciotek przy wigilijnym stole - zajadać smakołyk z radochą na twarzy ;-)

Kosmetyki - pomyślcie na jakie codzienne "luksusy" Wam szkoda pieniędzy... Dobre szampony? Kosmetyki z jakiejś konkretnej serii? Kosmetyki o jakimś konkretnym zapachu? Coś Wam przychodzi do głowy? - To zapisujemy! Tak - może się zdarzyć, że dostaniecie potem pod choinką 10 fajnych szamponów ;-) no i wspaniale! Będziecie dopieszczać swoje włosy przez kilka miesięcy ;-)

Muzyka - jakiej muzy lubisz słuchać? o jakiej płycie myślałeś żeby sobie kupić a potem wyszły inne wydatki? Wymyślone? - zapisać!

Ubrania - co potrzebujecie albo byście chcieli? Z ubraniami jest tak, że trzeba podać na liście trochę dokładniej - czyli napisać co i w jakim rozmiarze albo wręcz podać link do strony gdzie konkretna część garderoby jest. I tu znowu - nie bać się prosić konkretnie! Skąd ciocia czy babcia ma wiedzieć jaki nosisz rozmiar skarpetek albo jaka bluza ci się marzy? Jak napiszesz - będą wiedzieli.

 
Na koniec kilka słów o proszeniu. Nie bójcie się prosić!!!! Jeśli umiecie prosić - to znaczy, że jesteście otwarci na dostawanie. Jeśli jesteście otwarci na dostawanie - to to o co prosicie do Was przyjdzie. W taki czy inny sposób. Nie bójcie się chcieć!!! Jeśli w rodzinie nie ma zwyczaju pisania list życzeń - to po prostu zacznijcie taki zwyczaj!!! Może ktoś w rodzinie podchwyci pomysł i się przyłączy a może za pierwszym razem nikt. Ale z pewnością wiele osób skorzysta z Twoich podpowiedzi - bo nie muszą wymyślać - tylko mają podane jak na tacy ;-) Efekt będzie taki, że możesz dostać więcej prezentów niż pozostali członkowie rodziny - bo każdy coś ci kupi ;-) Bo okazuje się, że najtrudniejsze w robieniu prezentów to dla wielu ludzi - wymyślenie co kupić. Wiec jak podasz listę - to zdecydowanie ułatwiasz im zadanie. Zatem wracajmy do efektu - ty dostaniesz wiele prezentów, które cię ucieszą, a reszta będzie udawać radość nad nietrafionymi sweterkami, płynami do golenia czy też kalendarzami....

A teraz o dużych prezentach. Zasada jest prosta - jeśli umiesz się cieszyć z małych rzeczy i wiesz jakie małe rzeczy dają ci radość - to będziesz się umiał cieszyć z dużych. I podobnie - jeśli jesteś otwarty na dostawanie małych rzeczy - to również przecierasz drogę tym dużym. Dlatego proponuję napisać dwa listy do św. Mikołaja. Jedną dla rodziny a drugą dla świata/Boga/losu. Na tej pierwszej zapiszcie te codzienne małe rzeczy a na tej drugiej te duże - poproszę o: nową pracę, większe mieszkanie, kochającego partnera, dziecko, własne mieszkanie. Taką listę życzeń wyślijcie w myślach do świata/Boga/losu i.....niech się dzieje! Dacie tym znać, że jesteście gotowi by te prezenty dostać ;-) I może nie tak szybciutko jak te pod choinką - ale z pewnością też je dostaniecie we właściwym czasie ;-)

wtorek, 2 grudnia 2014

Nikt i Zawsze - czyli o pułapce generalizowania

Ludzie bardzo lubią używać sformułowań typu: Nikt mnie nie rozumie! Cała moja rodzina ma mnie w nosie. Zawsze mi się nie udaje. Nigdy nie spotkam wartościowego partnera. Nie lubię wakacji, nie lubię świąt itd itd - łatwo zauważyć, że to jest tzw. generalizowanie. Zacznijmy od tego czy aby na pewno Nikt, Zawsze, Nigdy, Wszyscy.....

Cała moja rodzina ma mnie w nosie! Nikt mnie nie wspiera! - czy aby na pewno cała? Przyjrzyj się każdej osobie w rodzinie a na pewno okaże się, że jest kilka osób, które tak Cię traktują ale jest też grupa, której na Tobie zależy....kilka osób, które jednak wspierają.....

Wszystkie kobiety są wredne! - ohohohohoho - mocne. To zacznijmy od tego, że skoro wszystkie to znaczy, że ja na przykład też....a jakoś nie wydaje mi się ;-) Skoro wszystkie to znaczy, że znasz wszystkie kobiety na świecie - czyli kilka miliardów...... ciekawe jak to możliwe...... Może jednak nie wszystkie tylko kilka, które akurat były dla Ciebie ważne?

Nie lubię świąt! - całych? wszystkiego co się z nimi wiąże? A może tylko jakiegoś ich aspektu? Może masz kilka złych wspomnień, które przyćmiewają całą resztę?

Warto się przyjrzeć czy to co mówimy ma w ogóle sens a zatem czy to w ogóle prawda......


Teraz się zastanówmy jak działa takie generalizowanie w naszym życiu.

Po pierwsze mówiąc coś negatywnego o "wszystkich" zamykamy się na spotykanie i na obecność w naszym życiu osób dla nas pozytywnych, korzystnych, wspierających. Jak uważasz, że wszyscy faceci to świnie - to po prostu żadem porządny się koło ciebie nie zjawi (choć jest ich ogrom) bo zgodnie z prawem przyciągania - przyciągasz do siebie tylko "świnie". Podobnie działa to w przypadku sytuacji "zawsze" i "nigdy". Jeśli uważasz, że coś negatywnego się dzieje w ten sposób to tak będzie się działo - zgodnie z prawem przyciągania. Nawet jeśli coś fajnego mogłoby się wydarzyć - to w Twoim przypadku będzie miało zamknięta drogę - byś dostał to o czym mówisz....

Po drugie generalizując negatywności nie pozwalasz sobie dostrzec tego, że w gruncie rzeczy są wokół Ciebie też pozytywni ludzie, są też pozytywne sytuacje.... I nawet jak babcia, czy ciocia bardzo Cię wspierają - ty tego nie zauważasz bo - "nikt w rodzinie mnie nie wspiera". Taka babcia czy ciocia mogą "stawać na uszach" a ty i tak nie zobaczysz, że Cię wspierają.....

Warto więc przestać generalizować by wyjść z pułapki jaką sami sobie zbudowaliśmy. Warto otworzyć się na te fajne, przyjemne sytuacje, ludzi, którzy jednak SĄ tuż obok. Warto to zacząć zauważać - by takich  ludzi i sytuacji było coraz więcej i by nasze przekonania się zmieniły. A jak się nasze przekonania zmienią - to zaczniemy przyciągać do siebie coraz więcej pozytywnych sytuacji i pozytywnych ludzi :-)

A teraz przykład z własnego podwórka. Rozmawiałam ostatnio z zaprzyjaźnioną osobą o świętach. I właśnie użyłam stwierdzenia, że ja świąt nie lubię. Zaprzyjaźniona duszyczka zapytała czy aby wszystkiego i jak się zastanowiłam to doszłam do wniosku, że nie wszystkiego :-) Każdy z nas jest odpowiedzialny za swoje życie. Skoro mam kilka złych wspomnień ze Świąt to przecież to co robię teraz będzie kiedyś tam moim wspomnieniem. Chcę więc mieć miłe i fajne wspomnienia. Skupiam się zatem na tym co w świętach lubię i takie sobie święta kreuję :-) Lubię kolędy, świąteczne ozdoby, czerwone świece, gwiazdy betlejemskie, robienie prezentów, pierniki w czekoladzie..... Zaczynam więc już teraz skupiać się na tym co ja w świętach lubię i robię sobie moją fajną atmosferę świąteczną - już teraz - by tworzyć nowe, fajne wspomnienia świąteczne! :-) i zmienić nastawienie na - lubię święta!



niedziela, 30 listopada 2014

Potęga mowy - zatem czy muszę?

To co mówimy ma ogromny wpływ na to jak działamy, jak żyjemy, jak nam się układa. Zastanówcie się jak często myśląc o sprawach do załatwienia mówicie "muszę jeszcze zrobić to i tamto, muszę załatwić również to..." Muszę, muszę, muszę...... To teraz pomyślcie co czujecie gdy mówicie słowo "muszę", co kryje się pod tym słowem?

Muszę - czyli - nie chcę, jestem przymuszony do czegoś, to jest wysiłek, coś nie przyjemnego, będę zmęczony, lepiej to odsunąć w czasie, jest mi smutno, nikt mi nie pomoże... Zatem wysiłek, przymus i smutek....

Nic dziwnego, że wykonanie danej czynności jakoś nam się "nie składa", jakoś ciągle się odsuwa w czasie, jakoś nie możemy się za to zabrać..... Co zrobić? Zamienić słowo "muszę" na "chcę" :-) Co kryje się pod słowem "chcę"?

Chcę - radość, entuzjazm, coś fajnego, już teraz!, lekko, przyjemnie, skoro lekko - to będzie wsparcie innych.... Same przyjemne sprawy ;-)

Zmieniając słowo zmieniasz energię jaka płynie i zmieniasz tym samym swoje i świata nastawienie do danej sprawy. Jeśli "chcesz" coś robić - to to po prostu robisz a świat ci sprzyja i pomaga. Jeśli tkwisz przy swoim "muszę" to odczuwasz ciężar tego co trzeba zrobić, już na dzień dobry nie masz ochoty do działania a świat jakoś nie kwapi się do pomocy......

Słuchaj więc tego CO mówisz i jeśli chcesz by się działo, by się działo w sposób lekki, miły i przyjemny - to mów, że CHCESZ zrobić to czy tamto a sprawy będą się ładnie toczyć by Ci daną czynność ułatwić ;-)

Pamiętaj:
NIC nie musisz,
MOŻESZ WSZYSTKO
a kiedy CHCESZ
to to się DZIEJE !

wtorek, 25 listopada 2014

Prawo przyciągania

Dziś parę słów o absolutnej podstawie tego jak nam się żyje czyli o prawie przyciągania. Jest to temat, który wg. mnie powinien byc przerabiany na lekcjach w szkole podstawowej, potem w gimnazjum i jeszcze w liceum. Jeśli ludzie zrozumieją jak to działa - zaczną wykorzystywać prawo przyciągania dla swojego dobra... Ale od początku:

Prawo przyciągania działa w prosty sposób - to o czym jesteś przekonany - to się dzieje w Twoim życiu. To co na dany temat myślisz - pojawia się w Twoim życiu. Innymi słowy to nie świat sprawia, że masz takie mysli tylko Twoje mysli sprawiają, że świat wokół Ciebie jest taki a nie inny. Brzmi wywrotowo? Jak się temu przyjrzycie to zrozumiecie, że tak właśnie jest.

Ludzie bogaci - są coraz bardziej bogaci (bo uważają, że to normalne), ludzie biedni są cały czas biedni (bo uważają, że to normalne), ludzie przekonani, że osiągną sukces - sukcesy osiagają a ci co uważają, że im sie nie uda - sukcesu zgodnie ze swoim przekonaniem nie osiągają. A teraz trochę przykładów na mniejszą codzienną skalę - wyjeżdżasz w długą trasę i zanim wsiądziesz do auta myślisz - na pewno będą korki....i zgodnie z Twoim przekonaniem - korki są, wychodzisz do znajomych i myslisz - na pewno się będą wymądrzać na temat mojego życia - i oczywiście tak jest, chcesz zrobić rodzinną wigilię i uważasz, że na pewno się nie uda - zgodnie z przekonaniem - się nie udaje....

W skrócie - ludzie marudzący i narzekający mają cały czas coraz więcej powodów do narzekania a ludzie zadowoleni z życia - coraz więcej powodów by być z życia zadowolonym ;-) Pytanie jest proste - w której grupie ty jesteś? A w której chcesz być?

Jeśli jest jakiś aspekt Twojego życia, z którego nie jesteś zadowolony - to zrewiduj dokładnie jakie masz wewnętrzne przekonania na ten temat. A potem te przekonania ZMIEŃ!!! To jest proces, który trwa ale warto się za niego świadomie zabrać by mieć życie takie jakie chcesz ;-)

Teraz możesz powiedziec - no chwileczkę - ja chce mieć wypasione auto a go nie mam - więc to nie działa - przecież myślę, że chcę mieć. Chcieć to jedno a być przekonanym, że możesz to drugie. Przyciągasz do siebie te rzeczy o których JESTEŚ PRZEKONANY, że są, że je możesz mieć, że na nie zasługujesz. Samo "chciejstwo" nie wystarczy. Trzeba BYĆ PRZEKONANYM, że to MOŻESZ MIEĆ. Takie przekonanie zadziała i ci daną rzecz przyciągnie ;-)

Ale - trzeba się koncentrować na tym czego pragniemy a nie na tym czego się chcemy pozbyć. Ponieważ dokładny opis prawa przyciągania brzmi: energia podąża za uwagą. Co oznacza tyle, że dostajesz więcej tego o czym myślisz. Przykład - brakuje ci pieniędzy i chcesz wykreować kasę - myślisz więc ciagle - "kasy brak" i "mam już dość tej biedy". Tym smaym cały czas myślisz o.....braku i o biedzie. Skoro skupiasz uwagę na braku i na biedzie to tego braku i tej biedy dostajesz coraz więcej. Żeby się zmieniło życie musisz myśleć o tym czego pragniesz zatem - zamiast "kasy brak" myśleć "mogę mieć dużo pieniedzy w portfelu", zamiast "mam juz dość tej biedy" myśleć "otwieram się na dostatnie życie". Skupiasz wtedy uwagę na tym, że masz pieniądze i masz dostatnie życie i to się zacznie w życiu spełniać.

Posłuchajcie zatem tego co mówicie i myślicie na dany temat i zobaczcie jakie życie sobie kreujecie a potem zacznijcie świadomie kreować to czego faktycznie chcecie!!!!

niedziela, 26 października 2014

Dostałeś od rodziców.....

Większość osób, które przychodzą do mnie z jakimś problemem zaczyna pracę nad sobą i nad danym problemem od przyjrzenia się temu jak dany temat funkcjonuje u jego rodziców. Bowiem to jak działamy dzisiaj zależy od tego czego się nauczyliśmy w dzieciństwie - a wtedy uczyliśmy się obserwując najbliższe nam osoby - czyli zwykle rodziców. I tu u osób zaczynających pracę ze sobą pojawia się często chęć "zwalenia winy" na rodziców - w końcu mam "TO" od nich.....

To teraz posłuchaj - tak faktycznie - masz te wzorce, wyobrażenia i przekonania od rodziców. Każdy z nas jakieś ma. Jednak obwinianie rodziców nie pomoże w pozbyciu się ich.... Musisz zwrócić uwagę na dwie sprawy.

Po pierwsze - Twoi rodzice dali Ci to co mieli, nauczyli Cię tego co sami umieli - tego czego nauczyli ich ich rodzice i życie jakie wiedli. Nie wkurzaj się zatem, że dostałeś od nich coś co Ci nie służy - Rodzice dali Ci to co mieli, co znali, co według ich wiedzy było najlepsze, dawali "w dobrej wierze". Nawet jeśli dawali coś złego - to widocznie nie wiedzieli, że można inaczej albo - UWAGA UWAGA - NIE POTRAFILI inaczej. Nie obwiniaj ich zatem tylko wybacz. Jeśli nie dostałeś od rodziców tego czego potrzebowałeś to jest duże prawdopodobieństwo, że Twoi rodzice też mają braki w tej dziedzinie. Obwinianie niczego nie zmieni. Czujesz złość na rodziców - wyzłość się i pozbądź się złości, czujesz żal - uznaj ten żal i niech on też wyparuje. Przede wszystkim jednak - przebacz im byś mógł swobodnie ruszyć do przodu.To czasem jest trudne i wymaga czasu - ale daje bardzo dużo.

Po drugie. By coś zmienić na lepsze nie szuka się winnych - szuka się źródła problemu by go zrozumieć. A potem zmienia się to co nie działa i cieszy się zmianą :-) Możesz zatem obwiniać rodziców i stać w miejscu albo zlokalizować problem, usunąć przeszkadzające wzorce i skupić całą energię na wprowadzaniu do głowy i do serca nowych, korzystnych wzorców.


Skąd ten temat? Jak zwykle zainspirowali mnie moi klienci. Coraz częściej zdarza mi się pracować z kimś, kto w miarę swojej pracy i swojego uzdrawiania ODKRYWA na nowo swoich rodziców i coraz częściej ci rodzice też się do mnie zgłaszają :-)

Widzisz - nie możesz zmienić drugiego człowieka ale zmieniając siebie zmieniasz energię w swoich związkach z ludźmi, zmieniasz energię w swojej rodzinie i reszta rodziny to odczuwa. Super jest widzieć rodziny, w których jedna osoba zapoczątkowała i zainspirowała kolejne do pracy nad sobą i do zmian. Tu brat zainspirował siostrę, tam córka zainspirowała mamę a tam żona męża ;-)

Zmieniajcie swoje życie na lepsze i inspirujcie tym Waszych najbliższych!!! 

niedziela, 19 października 2014

Wsparcie

Byliście kiedyś w sytuacji gdy chcieliście komuś pomóc a nie bardzo wiedzieliście jak albo nie bardzo mieliście jak? To dziś parę słów o wsparciu.

Żeby zrozumieć jak to działa - trzeba odwrócić sytuację. Zamiast myśleć jak możecie okazać komuś wsparcie najpierw pomyślcie jakiego wsparcia Wy sami oczekiwalibyście w danej sytuacji. Okazuje się bowiem, że czasem gdy nie można fizycznie nic zrobić by pomóc - najważniejszym wsparciem jest po prostu - BYĆ. Tak, tak - sama obecność daje bardzo dużo. Wyobraźcie sobie, że idziecie na trudny egzamin albo na nie-przyjemne badanie. Nic fizycznie się nie da zrobić by było Wam łatwiej ale jak będziecie mieli przy sobie kogoś bliskiego to już sama obecność tej osoby sprawia, że jest nam lepiej;-) Zatem pamiętajcie, że czasem sama OBECNOŚĆ jest OGROMNYM WSPARCIEM.

A co jeśli nie można BYĆ fizycznie obok? Wtedy trzeba być duchowo z tą osobą - i koniecznie jej o tym powiedzieć - w erze elektroniki - wysłanie sms-a czy maila z dobrym słowem to w końcu nić trudnego. Fakt, że nie wszyscy wiedzą co napisać......
To tu jest kilka podpowiedzi na różne okazje:
- jestem z Tobą
- myślę o Tobie
- wierzę, że sobie poradzisz
- przesyłam dobre myśli
- myślę o Tobie
- przytulam......
- kocham......
- bez względu na wszystko - kocham Cię/jesteś wspaniała/y

Oczywiście do maili i smsów można dołączyć jakieś cieplutkie zdjęcie - jak np. to (zdjęcie pobrane ze strony www.tapetus.pl ):


PS. Siostra - to jest TEN post, i te Pandy i te wszystkie przykłady - to dla Ciebie

Zmiany a przyzwyczajenia

Przyzwyczajenie to druga natura człowieka - znacie to powiedzenie? To niestety prawda. Ludzie się szybko przyzwyczajają do różnych rzeczy, ludzi, sytuacji.

Przyzwyczajenie powoduje, że przestajemy świadomie przeżywać te sytuacje, obecność ludzi, smaki potraw.... Popatrzmy na takie sytuacje: jedziesz do pracy codziennie tą samą drogą - ile razy zdarzyło Ci się wyjść z domu i dotrzeć do pracy i jakoś nie zauważyć całej trasy? Inny przykład - zamawiasz sobie pizzę - tę samą co zwykle i ją zjadasz - tylko jakoś pizza zniknęła a Ty nie kojarzysz byś się jej smakiem zachwycał.... Jeszcze inny przykład: jak co wieczór siadasz przed telewizorem i się "relaksujesz" po całym dniu pracy. Tylko czy zauważasz ten relaks czy tez nagle stwierdzasz - ojej już 23.00 trzeba iść spać....

Kolejnym minusem przyzwyczajeń jest to, że ograniczamy sobie nowe mozliwości - zamykamy sobie drzwi do tego co nowe, co ciekawe, co być może jest dla nas bardziej korzystne niż to do czego jestesmy przyzwyczajeni. Zawsze jesz lody waniliowe ale może pistacjowe będą Ci bardziej smakować? Zawsze sie relaksujesz na kanapie a może spacer z psem i świeże powietrze da Ci więcej wytchnienia i jeszcze dodatkowo najdą Cię ciekawe pomysły na spacerze? Zawsze jedziesz tą drogą do pracy a może na tej innej jest ogłoszenie jakie powinieneś zobaczyć? Ulegając przyzwyczajeniom - nie pozwalasz sobie na te ciekawe rzeczy, nie wpuszczasz ich do swojego życia.....

A co za tym idzie? Przyzwyczajenia powodują, że nasze życie jest TAKIE SAMO, że się NIE ZMIENIA. Niby fajnie ale ....czy aby nie chcesz zmian w jakiejś dziedzinie życia na lepsze? Czy nie chcesz lepszej pracy? wyższych zarobków? lepszych relacji z ludźmi? Chcesz? To trzeba pokazać własnej podświadomości, że nowe, inne rzeczy są CIEKAWE, KORZYSTNE, PRZYJEMNE, że takie właśnie są zmiany!

Zatem moja propozycja na ten tydzień - każdego dnia zrób jedną rzecz INACZEJ. Zamiast drożdźówki z jabłkiem kup sobie francuskie z makiem - gwarantuję Ci, że będziesz świadom nowego smaku przy każdym kęsie i przyjemność jedzenia będzie trwała przez "całe ciastko". Zamiast podjeżdżać samochodem na stację kolejową - idź pieszo - dotlenisz się, pooglądasz co się zmieniło w Twoim mieście. Zamiast kanapy wieczorem - weź któregoś z domowników na wieczorny spacer - pogadasz z partnerem/dzieckiem o tym co się w ich życiu dzieje, idąc z psem możesz sobie przemyśleć swoje tematy. Zamiast dzwonić do mamy/taty na 3 zdania rozmowy - odwiedź ich - na chwilkę, na herbatkę - ale porozmawiaj "na żywo".

Warto coś zrobić INACZEJ by robić to świadomie i nie gubić wycinków ze swego życia, by otworzyć się na nowe możliwośći - może kupienie innego smau lodów spowoduje, że Twoja podświadomość wykreuje dla Ciebie ofertę ciekawej pracy, której w głębi serca wypatrujesz?

Żebyście nie myśleli, że piszę o rzeczach, które mnie nie dotyczą - poniżej moje zdjęcie - wcinam lody - pistacjowe i jagodowe a zwykle zamawiam jogurtowe.... Okazało się jednak, że pistacjowe są WYŚMIENITE!!!!




sobota, 27 września 2014

Porażka - zło czy wskazówka?

Nikt z nas nie lubi ponosić porażek, nikt nie lubi jak mu się coś nie udaje. Ale każdy z nas na taka sytuacje reaguje inaczej. Od czego to zależy? W dużej mierze od tego jak zostaliśmy nauczeni w dzieciństwie. Zobaczmy dwie różne sytuacje dwojga dzieci - dla ułatwienia niech to będzie chłopiec i dziewczynka.

Chłopiec uczy się jeździć na rowerze. Rowerek trzykołowy - ok jedzie. Ale chce rower normalny. Siada więc na normalny i...się przewraca. Próby oglądają rodzice. Przy pierwszej wywrotce zaczynają sobie żartować, że mały jest gapa, że nie potrafi. Jak przy przewrotce stłukło się kolano - mama zabiera chłopca do domu by przylepić plaster i mu mówi, że jego kuzyn to już potrafi a on taki duży się nie umie nauczyć..... I oczywiście rower zostaje na podwórku a chłopiec zapłakany w domu.

Dziewczynka uczy się jeździć na rowerze. Trzykołowi - ok ale też chce na normalnym. Dostaje więc normalny i zaczyna lekcje z tatą, który podtrzymuje rower z tyłu. Z tatą idzie dobrze, ale bez taty - ciągle się przewraca. Przy każdej przewrotce, tata pomaga jej wstać, podnosi rower i sadza ją znowu na rower mówiąc, że trzeba próbować, że jak się tak nie udaje - trzeba jakoś inaczej, że mała ma znaleźć swój sposób na jazdę na rowerze.

Oczywiście oba maluchy się w swoim czasie nauczą jeździć na rowerze ale co sobie zakodowali na przyszłość?

Chłopiec będzie się bał porażek, bo będzie oczekiwał, że ktoś go będzie obwiniał, ktoś się będzie śmiał, że będzie mu wytykane, że jest miernota. Porażka będzie go zamrażać w miejscu bo będzie się skupiał na .....porażce a nie na tym jak jej nie powtórzyć. Chłopak będzie się bał porównywania z innymi ludźmi ale jednocześnie będzie się ciągle do innych przyrównywał - oczywiście do tych od których jest gorszy - utwierdzając się w przekonaniu, że jest do niczego. W dłuższej perspektywie czasu jako dorosły człowiek może mieć problemy z tym by zaczynać coś nowego - ze strachu przed porażką. Wszelkie nowe sytuacje będą go mocno stresować....

Dziewczynka porażki będzie traktować jak lekcje - coś się nie udało więc trzeba zobaczyć co zrobiłam źle by drugi raz tego nie zrobić. Nie będzie się porównywać do innych - co najwyżej będzie się inspirować tymi, którym się udaje. Będzie otwarcie prosić o wskazówki i będzie próbować. Raz, drugi, trzeci - aż się uda. Ale próby te będą przebiegały z nastawieniem, że chce się nauczyć a nie z lękiem, że się nie uda.... Nowe sytuacje życiowe będą przyjmowane jako ciekawe i interesujące. Fakt, że się coś nie uda - po prostu jako fakt i sposób na nauczenie się jak robić dobrze.

Zastanów się teraz czego Ciebie nauczono w domu? Jak Ty reagujesz w sytuacjach gdy coś Ci się nie uda, gdy coś mówiąc potocznym językiem "spieprzysz"?  Rozwaliłeś samochód - jak reagujesz? Wytykasz sobie, że jesteś ciamajda, obwiniasz się, że kasę trzeba wydać na naprawę, nie śpisz w nocy bo się biczujesz w myślach jak też mogłeś coś takiego głupiego zrobić? Czy też oddajesz auto do naprawy, spokojnie robisz podsumowanie finansów i dokonujesz przesunięć finansowych by starczyło na wszystko, weryfikujesz gdzie popełniłeś błąd, który doprowadził do wypadku i po prostu jeździsz mądrzej dalej? A jak jest w innych sytuacjach życiowych? Masz pracę, która ci nie pasuje...... Zaczynasz szukać nowej i przy pierwszej rozmowie nie dostajesz pracy - co robisz? Utwierdzasz się w przekonaniu, że jesteś godzien tylko takiej pracy i nie masz szans na lepszą. Zaprzestajesz więc szukania nowej pracy i siedzisz w tej co ci nie pasuje? czy też weryfikujesz swoje cv co tam można zmienić, zastanawiasz się czego nie umiałeś ciekawie opowiedzieć i bogatszy o te wskazówki szukasz dalej nowej pracy?

Każda nie-udana sytuacja, każda porażka - jest w gruncie rzeczy tylko wskazówką, że coś zrobiliśmy nie tak, że coś trzeba w naszym zachowaniu zmienić. Można więc potraktować ją jako lekcję, wyciągnąć wnioski, postanowić zmienić swoje zachowanie i .....działać dalej ale już inaczej - wypatrując sukcesu. Można też usiąść i się nad sobą użalać, oczekiwać od ludzi krytyki, żyć w lęku przed dalszym działaniem.....

Wybór należy TYLKO do Ciebie

wtorek, 12 sierpnia 2014

Szczęście? Teraz!!!!

Szczęście - co to jest? Ilu ludzi za tym goni? Ilu uważa, że posiadanie dóbr materialnych lub pieniędzy daje szczęście? Ilu warunkuje swoje szczęście? Będę szczęśliwy gdy będę miał.... Będę szczęśliwy gdy osiągnę..... Ilu uzależnia swoje szczęście od tego co robią inni? Będę szczęśliwy jeśli ten czy tamten zrobi to czy tamto.......

Ojjjjjjjjjjjjjj..................

Szczęście to UCZUCIE - zatem to jest nasz stan wewnętrzny. To od nas zależy czy będziemy je odczuwać i kiedy będziemy je odczuwać. Popatrzcie na dzieci - potrafią się cieszyć z wszystkiego i widać jakie są wtedy szczęśliwe - słonko świeci - Szczęście!, mama zabrała na spacer - Szczęście!, tata kupił lody - Szczęście! mogę się kulać po śniegu - Szczęście!

Dorośli niestety często sobie to szczęście dawkują lub właśnie warunkują. Jak będzie to czy tamto - to będę mógł być szczęśliwy.... Kłopot w tym, że jeśli teraz nie potrafisz być szczęśliwy z tym co masz to jak dostaniesz to co chcesz mieć - nadal nie będziesz szczęśliwy - bo wymyślisz coś nowego co chcesz mieć i na co masz znowu czekać. Są ludzie, którzy gromadzą niesamowite ilości dóbr i wciąż są nieszczęśliwi.... Dom, samochód, wakacje na Malediwach i ciągle brak szczęścia.....
Żebyśmy się rozumieli - nie mówię, że nie należy spełniać swoich marzeń. Mówię, że masz być szczęśliwy JUŻ TERAZ! Jeśli tak będzie to spełnione marzenie wyzwoli po prostu kolejne pokłady szczęścia;-)))) Szukając szczęścia na zewnątrz zapominamy, że ono siedzi po prostu w naszym sercu i czeka aż pozwolimy mu się objawić;-)))

I tu ważna uwaga dla ludzi, którzy uzależniają swoje szczęście od tego co robią inni ludzie. Nie macie wpływu na to co robią inni - każdy człowiek ma wolną wolę i trzeba to uszanować. To co wg. ciebie jest dobre lub właściwe dla danej osoby - to TWOJE zdanie. Dana osoba może i ma prawo do tego by mieć inne zdanie na ten temat. I tak ma być! Każdy decyduje o sobie. Zatem bądź szczęśliwy BEZ WZGLĘDU na to co robią inni ludzie.

I dla tych, którzy uzależniają swoje szczęście od tego czy inni są szczęśliwi.... To też nie ma wpływu na Ciebie. Ty możesz i masz pełne prawo być szczęśliwy nawet jak obok jest ktoś kto szczęśliwy nie jest. Trudno - tak wybrał, tak mu się życie ułożyło. Bądź dla niego inspiracją, że można inaczej i po prostu bądź szczęśliwy. Zdecydowanie więcej dobra przyjdzie światu jeśli Ty będziesz dla niego inspiracją niż gdy on będzie dla Ciebie blokadą szczęścia.

Patrz na siebie i w głąb siebie i żyj tak abyś mógł być szczęśliwy każdego dnia;-))) Ciesz się z małych i dużych rzeczy, z niespodzianek ale i z codziennych zwykłych spraw. Dawno nie było zdjęć więc dzisiaj zdjęcie upamiętniające pewne zwykłe ale jakże szczęśliwe popołudnie gdy odwiedziła mnie moja Siostra - Sister - doceniam bardzo takie wspólne chwile!

poniedziałek, 28 lipca 2014

Chwalimy i doceniamy!

Lubisz kiedy Cię chwalą? A często to się dzieje? Zastanówmy się.....


Na pierwsze pytanie zwykle otrzymuje się odpowiedź - No jasne! Ale jak przechodzimy do praktyki to sprawy się komplikują... Często ludzie nie wiedzą jak reagować na pochwały lub wręcz są nimi skrępowani - zwłaszcza gdy są chwaleni przed dużą grupą ludzi. Nawet przy rozmowie w 4 oczy czują się nieswojo gdy ich pochwalimy lub docenimy coś co zrobili - bagatelizują sprawę "a coś ty - nic wielkiego", " a tak jakoś się udało".....


Na drugie pytanie równie często słyszymy odpowiedź - Nie za bardzo..... albo: Za rzadko.


Jak zwykle trzeba zajrzeć do swojego domu rodzinnego - czy jako dziecko byliście często chwaleni? czy wasze działania były doceniane? czy w domu był w ogóle zwyczaj chwalenia członków rodziny? A jak jest w obecnym domu? Chwalisz partnera/dzieci? Doceniasz? A czy Ty SAM SIEBIE doceniasz????


Żeby być chwalonym trzeba mieć przekonanie, że się na te pochwały zasługuje - zatem trzeba doceniać samego siebie. To się teraz zastanów jak często jesteś zadowolony z tego co zrobiłeś? Jak często chwalisz sam siebie? "dobra robota! ale jestem zdolna bestia!" Jeśli ty sam nie doceniasz siebie to i świat nie będzie skłonny do doceniania i chwalenia Ciebie...... Zatem zacznij od dziś - codziennie pochwal się przynajmniej raz - na głos! I poczuj się z tym cudownie;-) Jeśli będziesz się czuł z tym dobrze - nie będziesz miał problemów z przyjmowaniem pochwał.


A potem zobacz co możesz zmienić w swoim domu. Zacznij od chwalenia i doceniania domowników. Tak tego się trzeba nauczyć - ale to jest fajna nauka. I nie chodzi o chwalnie czegoś nadzwyczajnego (bo to jakby rozumie się samo przez się;-) ) ale o chwalenie tego co robimy na co dzień. Ugotowany obiad, zrobione zakupy, umyty samochód, zaścielone łóżko - w każdej codziennej czynności można znaleźć powód do chwalenia. Jeśli w domu nie ma zwyczaju by chwalić to zapewne na początku rodzinka będzie Ci się dziwnie przyglądać - ale będzie im miło i z czasem się przyzwyczają i też zaczną chwalić. Tak jak będziesz przyzwyczajać rodzinę do tego, że się chwali członków rodziny - tak też trzeba ich przyzwyczaić by chwalili Ciebie;-) Można to zrobić na kilka sposobów - po pierwsze po prostu poprosić by Cię chwalili bo Tobie to jest potrzebne i sprawia ci radość i przyjemność. Ludzie z natury lubią sprawiać innym przyjemność - więc powinno zadziałać. Można też zrobić to w taki troszkę dowcipny sposób chwaląc siebie "za innych". Np. zrobiłaś pyszny obiad i siedzicie przy stole i jakoś nikt nie chwali. Zatem mówisz do dzieci/partnera - Ale ta Wasza mama/Twoja kobieta to pyszny obiad ugotowała..... Oczywiście z uśmiechem na ustach ;-) Jeśli to zrobisz umiejętnie usłyszysz - oczywiście! no jasne!


No to ćwiczymy chwalenie i docenianie:


Ależ ja fajny post napisałam! Ale mi to sprawnie poszło! ;-))))) (doceniam się:-) )


A w ogóle to ta Kasia to tak pisze, że się ją ciekawie czyta.......  (podpowiadam Wam jak mnie chwalić :-) )



czwartek, 29 maja 2014

Porządki.....

Każdy z nas posiada w domu coś takiego jak ....szafa z ubraniami;-) U kobiet zwykle te szafy sa przepastne i mieszczą w sobie ubrania w wielu kolorach, rozmiarach i różnym stanie zużycia. Nie raz i nie dwa słyszałam od koleżanek, że musza się zabrać za przegląd szafy ale jakoś...nie mogą. Więc dziś będzie o porządkach w szafie - nie tylko tej z ubraniami.

Zacznijmy od motywacji;-) czyli po co w ogóle sprzątać w tych szafach.
Nasze życie jest odzwierciedleniem naszego umysłu - czyli innymi słowy - tak jak żyjesz - tak masz w głowie. Jeśli w swoim otoczeniu masz porządek i z łatwością przychodzi ci dbać o ten porządek - to znaczy, że w głowie też jest poukładane. Na wszystkich warsztatach rozwojowych mówi się (i słusznie), ze aby zmienić swoje życie - trzeba zmienić swoje myśli. I tak dokładnie jest - myśli i wzorce wpływają na otoczenie a otoczenie wpływa na myśli i wzorce - kółko się zamyka. Jeśli zatem chcemy zmienić coś w swoim życiu, musimy zmienić swoje myśli na dany temat i swoje wzorce. A że jest to proces wymagający czasu i wysiłku - warto sobie pomóc. Taką pomocą są właśnie porządki w szafach;-) Dlaczego? Jeśli wyrzucisz z szafy stare rzeczy, które już nie są przydatne - to dla Twojej głowy jest to symboliczne pokazanie - POZBYWAMY SIĘ STAREGO! Robimy miejsce na nowe! To jest motywacja rozwojowa. A motywacja życiowa? Jak zrobisz miejsce w szafie - wreszcie będziesz tam miał ubrania, które faktycznie nosisz i będziesz miała miejsce na nowe;-))))

A teraz kilka wskazówek.
Szafa jest duża, półek pełno....Od czego zacząć? A  w ogóle to ile ja czasu na to potrzebuję......Eeeeee odpuszczę sobie. STOP! Nie tak. Szafa duża - zgadza się, półek dużo - zgadza się. Ale nie wszystko na raz. Zrób eksperyment;-) Każdego dnia uporządkuj JEDNĄ półkę - zrób to sumiennie, konkretnie - ale zrób to. Daj sobie tydzień - uporządkuj 6 półek a w niedzielę popatrz na swoje dzieło i świętuj uporządkowanie 6 półek! ;-) Potem jeśli ci się spodobało - w następnym tygodniu zrób to samo z kolejnymi sześcioma półkami/szufladami.

Do sprzątania trzeba podejść sumiennie - jeśli to ma mieć sens. Oto kilka zasad:
- jeśli w ostatnim roku nie miałaś danej bluzki/sukienki na sobie - to wyrzucamy
- ubrania pod tytułem "schudnę do nich" odłóż na jedną stertę i potem wybierz sobie jedną z nich i zostaw (dla spokoju sumienia) a resztę wyrzucamy! Bądź realistką - ile czasu ten ciuch leży w szafie i czeka na chudsze czasy? A nawet jak schudniesz - to nie czarujmy się - będziesz chciała sobie kupić coś nowego;-)
- rzeczy przeznaczone do wyrzucenia faktycznie muszą opuścić dom - nie schodzą do piwnicy, nie lądują w pawlaczu, nie trafiają na półkę pod nazwą "jeszcze się przydadzą". W dzisiejszych czasach wystarczy ubrania włożyć do siatki i powiesić na śmietniku a znajdą się ludzie, którzy z wdzięcznością się tymi ubraniami zaopiekują. Wy dzięki temu będziecie mieli porządek a ktoś inny ucieszy się z nowych - jemu przydatnych rzeczy.


Takie porządki warto zrobić we wszystkich szafach - nie tylko z ubraniami - również tych z ręcznikami, pościelą, garnkami, jedzeniem (sprawdzić terminy ważności), lekami (sprawdzić terminy ważności). Przy tych ostatnich proszę pamiętać, że przeterminowane leki odnosi się do apteki a nie wyrzuca na śmietnik. W każdej aptece jest jakiś pojemnik, do którego można wyrzucić przeterminowane leki i nie martwić się, że zrobią komuś krzywdę.

I na koniec symboliczna rzecz, którą warto robić: Jak usuwacie stare/nie używane rzeczy z szafy to mówcie do siebie: "z łatwością pozbywam się starego i otwieram się na nowe, lepsze, korzystniejsze dla mnie";-))) dajecie tym znak wszechświatu i samej sobie do otwarcia się na nowe, wspaniałe rzeczy w Waszym życiu;-))

A więc? Która półkę dziś sprzątamy???

wtorek, 11 marca 2014

Co z tą złością?

Widzieliście czasem jak dziecko tupie ze złości nogami? A jak na to reagują dorośli dookoła? Jedni uciszają lub karcą.... Drudzy rozmawiają na spokojnie....

Zobaczmy co się dzieje z dzieckiem, któremu rodzice zabraniają się złościć. Ilekroć poczuje złość i ja pokaże - jest karane lub strofowane. Uczy się więc nie pokazywać złości. Uczy się, że złość to coś złego, czego nie powinno się odczuwać. Zatem jak zaczyna ją czuć - czuje się winne - no bo jak to? Odczuwa coś czego nie powinno... Zaczyna więc tłumić złość w sobie. Dorasta i jako dorosły człowiek nadal tłumi złość w sobie. Czasem go boli brzuch ale tłumaczy sobie, że to nerwy.... A złość się w człowieku kumuluje.... Czasem przy słabszym dniu albo nieuwadze - ktoś lub coś spowoduje, że czara się przeleje i nagle człowiek wybucha złością. Wybuch jest gwałtowny, niekontrolowany i spada na osobę, która akurat była w pobliżu. Po fakcie człowiek czuje się winny, że wybuchnął, że kogoś skrzyczał. Postanawia więc lepiej się pilnować i lepiej tłumić i tłamsić w sobie złość. Sprężynka się nakręca .....do następnego słabszego dnia, do następnej chwili nie-uwagi....

Czy tak musi być? Czy złość jest zła? Czy należy się jej wstydzić i ją tłumić? Nie, nie i nie.

Złość to normalna emocja, która się w każdym z nas czasami pojawia. Sama w sobie nie jest zła - natomiast to jak ją wyrażamy może być złe - krzywdzące dla nas lub dla ludzi obok. Od dziecka uczymy się wyrażać różne emocje - radość, szczęście, ból, smutek..... Ale jeśli w domu nie akceptowano złości - to nie mieliśmy możliwości nauczyć się jej wyrażać. No niestety - w szkołach też tego nie uczą.

Co więc robić?

Po pierwsze zaakceptować swoją złość. Masz prawo czuć złość i masz prawo się złościć.
Po drugie nauczyć się ją mądrze wyrażać. Mądrze to znaczy bez szkody dla siebie i dla innych. Zatem odpuszczamy sobie wrzaski na kogoś, odpuszczamy walenie głową w mur. Czas poszukać swojego sposobu wyrażania złości. Oto kilka propozycji:
- sport - jak w biegu z każdym krokiem będziesz wywalał złość to gwarantuję Ci, że za 5km złości już nie będzie - wypocisz ją i wyparujesz,
- krzyk - idź do lasu albo na pole - gdzie nikt Cię nie będzie widział i zacznij po prostu wrzeszczeć, na początku jest to trudne (zwłaszcza jeśli jesteś nauczony tłumić siebie) ale warto!
- tupanie;-) - tak tak - tup ze złości nogami jak małe dziecko - uwalnia od złości rewelacyjnie,
- walenie pięściami w....poduszkę - usiądź na łóżku albo na podłodze ale tak abyś miał pusto wokół siebie na wyciągnięcie ręki, weź dużą poduszkę, połóż przed sobą i zacznij w nią walić rękoma - tyle ile trzeba.
To są moje propozycje ale każdy z Was może znaleźć swój sposób. Ważne by znaleźć swój bezpieczny wentyl bezpieczeństwa i złość po prostu wywalać z siebie.
Po trzecie zastanów się dlaczego się złościsz i co można realnie zrobić aby sytuacja, która Cię zezłościła się nie powtórzyła. Jeśli wywaliłeś złość - to możesz teraz na spokojnie:
- porozmawiać z osobą, która Cię zezłościła i poprosić by zmieniła to co Cię złości. Czasem się nie da zmienić - ale samo powiedzenie, że coś Cię złości - daje ogromną ulgę.
- wymyśleć sposób działania, który pozwoli Ci uniknąć wkurzającej sytuacji w przyszłości,
- zdecydować, że będziesz coś robił inaczej.

To był przepis dla dorosłych i ich złości. A co z dorosłymi, którzy są rodzicami? Podobnie. Pozwól dziecku się złościć tylko wytłumacz, że trzeba to robić mądrze czyli bez szkodzenia sobie i innym. Gdy dziecko jest spokojne - wymyślcie różne sposoby wyładowania złości. Jeśli masz w domu małego złośnika to może warto przygotować kącik na złość, gdzie będzie sterta poduszek? Naucz po prostu maluszka, że złość należy akceptować, wywalać z siebie i mówiąc o niej znajdować rozwiązanie dla danego problemu.

Dlaczego to jest takie ważne? Po prostu - dla naszego zdrowia;-) zarówno psychicznego jak i fizycznego. Złość skumulowana w ciele kiedyś da o sobie znać - może w postaci wrzodów na żołądku, może w postaci nerwicy, może jako zawał, może w postaci bólów głowy....

wtorek, 28 stycznia 2014

Równowaga czyli w zgodzie z naturą

Rodząc się dostajemy od natury ciało, o które w mniejszym lub większym stopniu dbamy. Jeśli żyjemy w zgodzie z naturą - dajemy ciału to czego potrzebuje - w takiej ilości jakiej potrzebuje i takiej jakości jaka jest dla ciała najlepsza. To jest to, co możemy robić na co dzień - by żyć w zgodzie z naturą - naturalne zaspokajanie naszych podstawowych potrzeb. O czym mowa?

Każdy człowiek, przychodząc na ten świat, aby żyć i się prawidłowo rozwijać potrzebuje:
- pokarmu,
- snu,
- dotyku/bliskości drugiej osoby.

Z biegiem lat te potrzeby się zmieniają:
- dziecko pije tylko mleko ale im jest starsze, tym bardziej urozmaicone posiłki spożywa,
- bobas potrzebuje dużo snu ale z wiekiem potrzebuje go coraz mniej,
- całe życie potrzebujemy dotyku i bliskości drugiej osoby, ale gdy przejdziemy okres dojrzewania pojawia się również potrzeba seksu, która też ma różne nasilenie w różnych okresach naszego życia.

Życie w zgodzie z natura oznacza nic innego jak zaspokajanie tych trzech obszarów naszych naturalnych potrzeb w optymalny dla nas na dany czas - czyli jak najbardziej naturalny sposób.
Dlaczego optymalny? Dlaczego naturalny? Bo wszelkie ekstrema są szkodliwe i źle na nas wpływają. Ludzie niestety popadają w skrajności - albo dają sobie czegoś za dużo, albo się czegoś wyrzekają nie dając sobie tego wcale. Ekstrema prowadzą do chorób i niezadowolenia.... A wystarczy tylko posłuchać swojego ciała.....

Zacznijmy od jedzenia. Małe dzieci instynktownie wiedzą kiedy są głodne, kiedy najedzone. Jak są głodne - drą się wniebogłosy by je nakarmić. Jak są najedzone - wypluwają jedzenie czy łyżeczki z jedzeniem. Wiedzą też instynktownie czego potrzebują - dlatego czasem się jedną rzeczą zajadają a na drugą nie chcą patrzeć. I wszystko by było w porządku gdybyśmy im pozwolili tak jeść jak chcą. Co się jednak dzieje? Zmuszamy dzieci by jadły to co im damy i tyle ile im nałożymy na talerz. Niszczymy tym samym naturalny miernik ilości potrzebnego jedzenia jaki ma każde dziecko......
W dorosłym życiu ludzie popadają w ekstrema.... Przez zlikwidowane w dzieciństwie naturalne hamulce coraz więcej ludzi się objada. Objedzony rganizm nie daje rady przerobić takiej ilości jedzenia więc je odkłada na później. Nie ma jednak szansy wykorzystać zapasów bo ciągle przybywa nowego jedzenia.... Zapasów jest więc coraz więcej a organizm zaczyna mieć trudności z codziennym funkcjonowaniem. Jak ma funkcjonować skoro nosi na sobie tyle zapasów? Zaczyna więc chorować.....
Są też ludzie, którzy odmawiają sobie jedzenia - wtedy organizm nie dostając tego co potrzebuje zaczyna...zjadać sam siebie. I dlatego ludzie chorujący na anoreksje czy bulimie - wyglądają jak kościotrupy pokryte skórą.... Ciało by żyć - zjada siebie od środka...
A co jeśli ktoś z zapasami idzie nagle na dietę? Dieta to zwykle odmawianie sobie jedzenia. Odmawiamy sobie czegoś więc odchylamy się w skali w jedną stronę. Nasz umysł jednak dla równowagi odchyla się na maxa w drugą stronę - zatem.... gdzie nie spojrzymy widzimy coś do jedzenia, ciągle myślimy o jedzeniu i doprowadzamy siebie i swoje otoczenie do szału. Ciało i umysł chorują - jedno nie dostaje jedzenia, drugie ciągle o jedzeniu myśli....
A wystarczy tylko jeść to co zdrowe, w takich ilościach jakich potrzebuje nasz organizm i nie ma problemu - nie będzie zapasów i nie będzie potrzeby zjadania samego siebie. Ciało i umysł będą zdrowe bo będziemy jeść zgodnie z naszą naturalną potrzebą.... Jak ja na ostatnich morskich wakacjach;-)



Teraz sen. Tu mamy podobną sytuację.
Odchylenie pierwsze - brak snu. Chyba nie trzeba tłumaczyć jak się czuje człowiek, który nie ma kiedy się wyspać.... Poddenerwowany, zestresowany, strach do takiego podejść....
Myślicie, że spanie w dużej ilości nie szkodzi? Też szkodzi. Jeśli ktoś śpi za długo to zwykle budzi się .....zmęczony i z bólem głowy. Jeśli będzie tak spał za dużo kilka dni to organizm sam się wychyli na drugą stronę i w kolejną noc ........delikwent nie będzie mógł spać... Spanie nieregularne też odbija się na zdrowiu - nie daje nam odpoczynku i relaksu jaki jest potrzebny naszemu ciału.
A wystarczy tylko chodzić spać o regularnej porze, spać odpowiednią ilość godzin i zadbać o spokojne miejsce do spania.... Bez odchyleń w ekstrema;- ) Będziemy zdrowi, że hej. Nie na darmo mówi się o "zdrowym" śnie;-) Poniżej przykład zdrowego snu w wykonaniu mojej siostry (zdjęcie sprzed kilkunastu lat).....



A co z bliskością/seksem? To samo.
Dzieci się lepiej i szybciej rozwijają jeśli mają zapewniony dotyk rodziców. Dlatego dzieci z domów dziecka wychowywane bez rodziców zapadają na chorobę sierocą i nie rozwijają się tak szybko jak dzieci mające rodziców.
A jeśli rodzice przedabrzają z dotykiem? Też nie dobrze - dzieciom brakuje swobody i często pojawia się astma będąca fizycznym objawem bycia "zagłaskiwanym".
Sex podobnie jak jedzenie powinien być dostarczany w naturalnej ilości i jakości. Co się dzieje gdy ludzie sobie go odmawiają? Co jeśli świadomie decydują się na celibat? Ciało nie dostaje tego co potrzebuje więc umysł odchyla się dla równowagi w drugą stronę i....wszędzie i we wszystkim widzi seks.... Stąd obsesje i wynaturzenia osób odmawiających sobie seksu.
A jeśli seksu jest za dużo? Człowiek może się od seksu uzależnić lub znieczulić. Im więcej seksu tym mniej daje on radości i tym większych potrzeba silniejszych podniet. Ciało przestaje reagować, odczuwać i zamiast przyjemności jest gonitwa za wspomnieniem przyjemności z dotyku.....
A wystarczy tylko zachować zdrowy rozsądek i podchodzić do przytulania i do seksu naturalnie..... Utrzymujmy równowagę. Przytulajmy się kiedy potrzebujemy bliskości. A czy można zawsze i wszędzie - można! Jak mój brat ze swoja narzeczoną poniżej;-))


Zatem jeśli chcecie żyć w zgodzie z naturą - zachowajcie równowagę - trzymajcie się środka - czyli:
- jedzcie zdrowo i tylko tyle ile potrzebuje wasze ciało,
- chodźcie grzecznie spać i wysypiajcie się na spokojnie,
- przytulajcie się do bliskich osób i kochajcie z partnerem/partnerką - kiedy tylko potrzebujecie
przecież to........
NATURALNE ;-)))))

poniedziałek, 6 stycznia 2014

Ciekawość dziecka

Zastanawiałam się czego Wam życzyć tak noworocznie i stwierdziłam, że życzę Wam ciekawości dziecka ;-)))

Dlaczego? i co mam na myśli? Obserwowaliście jak dziecko poznaje świat? Jak się przygląda ptaszkom, jak słucha mamy tłumaczeń, jak smakuje nowe potrawy? Robi to wszystko ze szczerą ciekawością. Ma otwarte serce i otwarty umysł - poznaje wszystkimi zmysłami. Takie poznawanie daje mu radość. Takie poznawanie jest pełne szczerej ciekawości świata - nie ma w tym oceniania, nie ma szufladkowania, nie ma uprzedzeń. Dziecko bierze życie takie jakim jest.

Tego właśnie Wam życzę - poznawajcie nowych ludzi, nowe sytuacje, nowe rzeczy bez uprzedzeń, bez oceniania, bez szufladkowania - poznawajcie z ciekawością, radością poznawania nowego. Uczcie się od ludzi innego niż Wasze spojrzenia na świat - tak będzie to inne spojrzenie - ale to właśnie może być ciekawe;-))) Poznacie coś nowego, poszerzycie swoje horyzonty myślowe, rozszerzycie swój umysł i sposób patrzenia na świat.

Pomyślcie ile dobra takie podejście do nowości może dać światu.... Ile mniej kłótni, uprzedzeń, przepychanek, chorej rywalizacji.... Ile więcej radości, współdziałania, tolerancji a co za tym idzie swobody działania.....

Cieszcie się jak dzieci! Bądźcie ciekawi jak dzieci! Poznawajcie świat jak dzieci!