czwartek, 13 czerwca 2013

Jeśli czegoś chcesz a tego nie masz

Często się słyszy, że ludzie czegoś chcą, a tego nie mają - chcą więcej zarabiać, chcą mieć mieszkanie, mieć ukochaną/ukochanego, mieć więcej czasu itd itd Każdemu czegoś brakuje - można by długo wymieniać. Taki człowiek żyje w przekonaniu, że inni to mają, a on niestety nie - bo dla niego już "nie starczyło". Otóż NIE - to, że czegoś nie masz nie oznacza, że tego nie ma.

Na świecie jest ogrom wszelkich dóbr, każdy może z nich korzystać i każdy może mieć co tylko zechce. Dlaczego zatem tak niewielu z tego korzysta?

Weźmy na przykład pieniądze. Pieniądzy jest na świecie bardzo dużo. Nawet bardzo, bardzo dużo, ale one nie są przyklejone do konkretnych osób tylko ciagle "płyną" między ludźmi, między firmami. Nawet w naszym portfelu one płyną - wpływają jako nasze zarobki a wypływają jako nasze wydatki. Zatem cały problem polega na tym by sprawić, by tych pieniędzy co krążą po świecie więcej przepływało przez nasz portfel;-)

Przykład drugi - mieszkania. Mieszkań jest wokół Ciebie bardzo dużo - wystarczy się przejść na spacer i rozejrzeć po oknach domów. Prawie w kazdym bloku i kamienicy znajdziecie puste "nie zamieszkane" okno. Zatem mieszkania są - trzeba tylko sprawić by trafiło do nas;-))

Przykład trzeci - ukochane osoby. Rozejrzyjcie się wokół - zobaczcie ile jest ludzi w Waszym mieście, pomyślcie ile jest w Waszym kraju a ile na świecie - mrowie...... Możemy się bawić w matematykę ile z tego to osoby przeciwnej płci, własciwego wieku itd., ale to nadal jest OGROMNA liczba. Zatem potencjalni partnerzy są - trzeba się tylko na nich otworzyć;-)

Każdy medal ma jednak dwie strony - skoro to wszystko jest - to dlaczego JA tego nie mam???? Tu zaczyna się trudna do zaakceptowania prawda - nie masz - bo masz w sobie jakieś wyobrażenia lub wzorce, które blokują Tobie otrzymanie tego czego pragniesz. Jakie to moga być wyobrażenia i o co dokładnie chodzi. Podam przykłady z własnego życia.

Mieszkanie/pieniądze.
Kilka lat temu nie miałam własnych 4 ścian a bardzo bardzo tego chciałam. Uważałam, że mieszkanie jest poza moim zasięgiem bo nie stać mnie na żaden kredyt. Zarabiam tyle, że starcza na życie ale na kredyt już nie. Trafiłam wtedy na pierwsze w moim życiu zajęcia z regresingu i na nich odkryłam przyczynę mojego stanu majątkowego. Ja nazywam to wzorcem św Franciszka. Moja podświadomośc uważała, że nie można MIEĆ. Tzn. można, ale tylko tyle by przetrwać, a nic poza tym już nie. Zatem wszelkie przyjemności i dodatkowe pary butów są zbędne a wręcz nie-wskazane. Zarabiałam zatem tyle by przetrwac ale na przyjemności i na wielgachną rzezc jaką jest mieszkanie już nie miałam. Pozbyłam się tych wzorców (w trakcie sesji regresingu), a potem pracowałam nad sobą by się ptworzyć na wydawanie pieniędzy na swoje przyjemności. Efekt? W ciągu 2 miesięcy od tej pamiętnej sesji dostałam podwyżkę i trafiłam na ofertę mieszkanka dla siebie. Po kolejnych 4 miesiącach już się wprowadzałam;-) Moje chciejstwo mieszkania było duże ale zablokowane przekonaniem, że nie wolno mi posiadać niczego wiecej niż przysłowiowa jedna para butów. Jak to przekonanie usunęłam - pieniądze zaczęły do mnie płynąć szerszym strumieniem i spełniłam swoje marzenie o mieszkaniu.

Partner
Tu było więcej pracy ale sprawa wyglądała podobnie. Wyszłam z kiepskiego związku i szukałam i marzyłam o idealnym dla mnie partnerze. Miałam dwa "wymogi" - miał być mądry i miał się lubić przytulać;-) Tylko nijak nie mogłam na takiego trafić. Okazało się, że miałam wbite przez mamę przeświadczenie, że faceci to mówiąc grzecznie - głupole, że kobieta jest zawsze mądrzejsza od faceta. No to jak miałam znaleźć mądrego człowieka skoro moja podświadomość uważała, że nie ma takich mężczyzn? Wywaliłam ten maminy wzorzec i jeszcze parę innych wpojonych mi przez mamę i .... spotkałam Mojego Ukochanego;-) Jest mądry i się do mnie przytula - tak jak chciałam;-)

Komplementy
Ostatni przykład to bycie docenianą. Chciałam by mi mój partner mówił miłe rzeczy - doceniał mnie jako kobietę. A tu kurcze jakoś kiepsko.... Mogłam się na niego złościć ale już wiedziałam, że jak coś nie pasuje to najpierw trzeba w sobie poszukać. Szukałam i szukałam i się doszukałam;-) Okazało się, że miałam jakieś wzorce "misjonarskie" polegające na tym, że zawsze się stawiałam przy bliskich osobach na niższej pozycji. Im ma byc dobrze a mnie już nie koniecznie, a ja już nie jestem ważna. Tym samym miałam przekonanie, że nie zasługuję na to by być docenioną w jakikolwiek sposób, a komplemet to właśnie docenienie. Wzorzec usunięty a ja teraz pracuję nad przekonaniem mojej podświadomości, że to zupełnie naturalne gdy często słysze słowa uznania z ust mojego partnera;-)

Zatem Kochani - jak czegoś chcecie a tego nie macie - zróbcie sobie przegląd wewnętrznych przekonań, które Was po prostu blokują. A jak już je znajdziecie - to je zmieńcie - TYLKO tyle i AŻ tyle;-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz