środa, 6 listopada 2013

Magiczna różczka czyli.......czekając na cud


Przedstawię dziś 4 wymyślone osoby i ich sytuacje życiowe.

Pierwsza będzie Magda - młoda kobieta, która pracuje za małe pieniądze, mieszka w wynajętym pokoju i nie ma partnera. Marzy o mężczyźnie, który się w niej zakocha, weźmie z nią ślub i jako swoją żonę zabierze gdzieś (najlepiej zagranicę), zapewni mieszkanie, dostatek, bezpieczeństwo i będą sobie tak żyli długo i szczęśliwie. Na dzień dzisiejszy chodzi do pracy, narzeka na brak towarzystwa, brak pieniędzy, wrednych rodziców, którzy nie chcą jej kupić mieszkania i szefa, który jej mało płaci.

Drudzy będą Aneta i Piotr, którzy mieszkają z teściami i córką. Marzą o wygranej w totka bo chcieliby się wynieść na swoje i nie słuchać wreszcie marudzenia teściów i mieć wreszcie więcej prywatności. Na dzień dzisiejszy duszą złość w sobie, są coraz bardziej zgorzkniali i ...grają w totka.

Trzeci będzie Tomek, który od wielu lat ma konkretną nadwagę. Marzy o tym by mieć dziewczynę, brakuje mu bliskości, chciałby z kimś dzielić życie, przede wszystkim jednak marzy o tym by nadwaga zniknęła w ciągu tygodnia.... Na dzień dzisiejszy marzy....

Czwarta będzie Justyna, która pracuje w firmie gdzie zarabia psie pieniądze i ją źle traktują. Marzy o innej pracy - nie bardzo wie jakiej - ale innej - gdzie będzie zarabiać duże pieniądze i będą ją szanować. Na dzień dzisiejszy jednak - siedzi w tej pracy, którą ma, narzeka, wścieka się, czasem płacze po kątach i czeka na cud - że z nieba spadną jej takie pieniądze, że będzie mogła to wszystko rzucić w diabły.

Co łączy te historie?
Każda z tych osób czuje się w pewien sposób bezradna, przytłoczona życiem i problemami. Każda z tych osób czeka na cudowne rozwiązanie, które ktoś lub coś jej zapewni. Każda z tych osób CZEKA a zatem NIE ROBI NIC by było lepiej. Każda z tych osób ma 1500wymówek/argumentów pokazujących, że NIC nie można zrobić. Tylko kochani - to są wymówki. Problem jest w dwóch sprawach.

Po pierwsze - ludzie ci nie biorą odpowiedzialności za swoje życie, tylko przerzucają ją na zły los/na rodziców/na życie/na Boga - czyli na tych wszystkich, którzy w ich mniemaniu powinni im zapewnić rozwiązanie/wybawienie z ich sytuacji. Nie rozumieją, że sami są najlepszymi osobami do tego by zmienić swój los. Nie na darmo jest przysłowie - każdy jest kowalem swego losu..... Chcesz czegoś od życia - to się o to postaraj - TY SAM zadziałaj - JUŻ TERAZ;-)

Drugi problem to fakt, że ludzie ci widzą tylko jedno i to zwykle nieosiągalne rozwiązanie. Czyli ma to być wygrana w totka, przystojny brunet z milionami na koncie, wspaniała oferta nowej pracy, tabletka cud, dzięki której 20kg zniknie w 2 dni...... Osiągalne? Teoretycznie tak. Ale praktycznie? Realnie? Już teraz? Znowu przytoczę mądre przysłowie - nie od razu Kraków zbudowano.... Chcesz wielkich zmian - trzeba zacząć od małych rzeczy. Jeśli nie wiesz od czego zacząć - poradź się kogoś do kogo masz zaufanie. Nie ma kasy na nowe mieszkanie - poszukaj nowego, dodatkowego zajęcia, idź na dodatkowe szkolenie. Może najpierw dochody wzrosną troszkę, ale dasz sobie szansę na zmianę podejścia do zarabiania pieniędzy i z czasem kasy będzie więcej. Nie masz kasy by się wynieść z rodziną od teściów - zmień po kolei to co Cię na co dzień denerwuje. Nie wszystko od razu - ale po kolei - aby było Ci lżej i przyjemniej. Chcesz schudnąć - zacznij chodzić pieszo do pracy, zamień windę na schody, odstaw słodycze - nie wszystko od razu ale po kolei - aby stopniowo zmienić swoje nawyki. Chcesz mieć inną pracę a nie wiesz jaką - zastanów się co Cię najbardziej w pracy denerwuje i tę jedną konkretną rzecz zmień. Jeśli są to pieniądze - zmień zakład pracy na lepszy. Trudno - praca będzie ta sama ale kasa już lepsza a może i ludzie przyjemniejsi. Znowu - nie zmienisz wszystkiego od razu - ale po kolei - byś odczuwał poprawę warunków.

Tak to wymaga pracy, tak to wymaga czasu ale dzięki temu zaczniesz zmieniać swoje życie na lepsze, dzięki temu możesz wziąć odpowiedzialność za swoje życie i zacząć się nim cieszyć. Zaczniesz doceniać swoje osiągnięcia a tym samym poczujesz, że możesz zdziałać więcej;-)

Teraz jeśli w którejś z tych historii zobaczyliście kawałek swojego życia to zapewne stwierdzicie, że się wymądrzam.... Tylko widzicie - ja też przez to przeszłam. Historia Magdy to moja historia - tak żyłam do momentu gdy stwierdziłam, że trzeba coś zmienić. Wzięłam się po kolei za moje problemy. Najpierw popracowałam nad lepszym wynagrodzeniem, znalazłam dodatkowe zajęcie, potem obniżyłam pułap swoich potrzeb mieszkaniowych, znalazłam mieszkanko w małej miejscowości z której muszę dojeżdżać do pracy - ale jestem u siebie;-), potem zaczęłam pracować nad sobą, moim podejściem do mężczyzn i....spotkałam wspaniałego mężczyznę, z którym jestem szczęśliwa. Nie potrzebowałam już mężczyzny, który rozwiąże moje problemy - bo zrobiłam to sama. Potrzebowałam mężczyzny, z którym mogę żyć szczęśliwie - i takiego znalazłam.....

Ludzi czekających na cud jest wielu - im dłużej czekają tym bardziej są zgorzkniali i smutni. Część z nich jednak budzi się z tego czekającego snu i zaczyna realizować swoje marzenia, zaczyna zmieniać swoje życie na początku małymi kroczkami, ale z czasem coraz większymi susami.

Za tymi zmianami idzie radość, zadowolenie, szczęście.... WARTO SIĘ OBUDZIĆ
 
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz